wtorek, 16 sierpnia 2022

Suplikacje

Od powietrza, głodu, ognia i wojny 

Chroń nas Panie.

Daj znak, byśmy uwierzyli.

I nie każ oglądać nam twarzy nieszczęścia

Wychodzących z mroku.


Ześlij lata dobre i beztroskie

Niech błoga rozbrzmiewa muzyka.

Skończ burzę i daj lekki powiew.

Weź chleb i nakarm spragnionych.

I nie każ oglądać nam twarzy nieszczęścia

Wychodzących z mroku.








poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Moi ludzie

Wyszedłem dziś na miasto

Spotkać moich ludzi.

Tych, których kocham najbardziej -

Swoich.

Obcym nie ufam.


Ze studni samotności wyszedłem

Spojrzeć Ci w oczy.

Zrozumieć, że nie mogę żyć bez Ciebie,

Choć najczęściej mówię sobie,

Że niewiele mnie obchodzisz.


Nie ustępuje Ci miejsca,

Gdy wsiadasz do tramwaju zmęczona

I krzyczę na Ciebie,

Gdy zajedziesz mi drogę.


W pracy zrobię wszystko,

By zbyć Cię jak najszybciej

I jak najmniejszym kosztem.

Oszukam Cię i poudaję, że coś robię.

Zagarnę co się da dla siebie

I zagłosuje na tych, 

Co Tobie zabiorą,

A dadzą mnie.


To Tobie rzucam oschłe "Dzień dobry",

Kiedy wchodzę do sklepu.

Z Tobą przepycham się w kolejce do kasy

I potrącam Cię w przejściu

Tak, że prawie tracisz równowagę.


Tobie skłamię,

Że u mnie jakoś to leci,

Że wszystko w porządku,

Że żyje mi się nieźle

I w ogóle, że sobie radzę

Z życiem.


Mijam Cię na ulicy i milczę,

Choć Twoje spojrzenie 

Wskrzesza mnie z martwych.


Nie powiem Ci,

Że masz piękne włosy,

Ubierasz się w świetnym stylu,

Ani tego,

Że podziwiam jak radzisz sobie z dzieckiem

I ten grzech popełniam ustawicznie.


Nie powiem Ci,

Że świetnie prowadzisz,

Świetnie jeździsz na rolkach 

I masz zadbany motocykl,

Choć to o Tobie rozmyślam nocami.


Ty też mnie mijasz milcząco.

Okradasz mnie co dzień w pracy

I twarz odwracasz ode mnie

W autobusie,

Gdy nie mam gdzie usiąść.


I tylko nieraz, 

Gdy złamiesz zasady,

Chyba przez pomyłkę

Dajesz mi blask oczu, 

Komplement.

Wtedy

Ogarnia mnie dziwna euforia -

Zaczynam pisać piosenki

I wierzyć.


Nieznośne to i dziwne,

Że masz na mnie taki wpływ.






niedziela, 19 czerwca 2022

Nie ma nas

Nie ma nas
Czy byliśmy kiedyś?
Wróćmy tam
Gdzie pamięć zakryta
W dole tam
Głęboko zakopane jest 
Światło gwiazd

Idzie lud 
Każdy mu przewodzi
Ślepy na
Puls żywych mięśni
Wody prąd
I powiew wiatru, który gra 
Na strunach traw

Jeśli nie chcesz - nie idź
ale pozwól mi tam zejść 
w odmęty mroku, piekieł 
zmarnowanych szans

Pośród prochów i ciemności 
Tkwi zarodek życia
Więzy krwi odnowi
Zapomniany blask

Twoja twarz
zagubiona
w dawnym śnie
powierzchownym
miota się
zbiera kwaśny owoc
długich lat zarazy

Obudź się 
I rób naprawdę
W oczy patrz
I rozmawiaj
Usłysz wiatr
który gra melodie gwiazd
Na strunach traw

Jeśli nie chcesz - nie idź
ale pozwól mi tam zejść 
w odmęty mroku, piekieł 
zmarnowanych szans

Pośród prochów i ciemności 
Tkwi zarodek życia
Więzy krwi odnowi
Zapomniany blask






środa, 14 kwietnia 2021

Droga raju

Słuchaj głupcze - to do Ciebie

Jeśli nie chcesz wpaść w szaleństwo

Nie chodź tam, do wieży starej 

Gdzie śpi dżuma i przekleństwo


Nie otwieraj drzwi spróchniałych 

Do regałów się nie zbliżaj

Strzeż się stronic zzieleniałych

Prawdy czasu nie poniżaj


Nie przeglądaj ksiąg fałszywych 

Z nich wyskoczą zmory szpetne

Prymitywne sny praojców

Znowu staną się konkretne


Niech ich mowy zapomnianej 

Gwizd powietrza nie usłyszy

Nie waż na niej się warg strzępić

Niech nie szpeci dumnej ciszy


Myśli stęchłe, zwyrodniałe

Drewno śliskie, na nim - zwłoki

Ciał strzaskanych stosy całe

Krew! Ofiarnej krwi potoki


Co za podłość, co za przemoc!

Zbrodni wielkość pewna, jasna

Czy istnieje ilość ziemi 

Zdatna przykryć te plugastwa?


Chwyć łopatę siostro miła

Wsiądź w maszynę drogi bracie

Zburzmy mury, niech zamilkną

W niszczycielskich żądz odpłacie


Nie potrzebna nam ta mowa 

Starych dziadów smętne gusła

Naszym hasłem wizja nowa

Pełne żaru nasze usta


Zapewnimy wszystkim miejsce 

W krystalicznie czystym planie

Czego tylko pragnie serce

Tu w ukryciu nie zostanie


W naszym kraju nie ma chorób

Nie ma także ludzi starych 

Nie ma smutku, nie ma bólu

Nie ma winy, nie ma kary


Za to wszystko czego zechcesz 

Nim pomyślisz, już to mamy

Bierz, nie pytaj co tam szepcze 

Oprych sznurem przepasany


Kraj ten nasz jest idealny

Nic się tutaj nie marnuje

Jest recykling i przeszczepy

Program wszystko kontroluje


Bierz, nie żałuj, tu jest wolność!

Czas w tym życiu mamy krótki 

Niech nie mami Cię więc skromność

Zadbaj o realne skutki!


My Ci damy festiwale

Performanse, widowiska

Nasycimy doskonale

Zapewnimy Ci igrzyska


Wyleczymy wszystkie skazy

Co na ciele byś posiadał

Tylko pracuj bez urazy

W nasze cele czas swój wkładaj


Pracuj dla nas, bo my znamy

Ulepszenia odpowiednie

Przekształcimy świata ramy

By miał każdy życie przednie


Gdy już zmysły Cię zawiodą

Abyś nie przeszkadzał w fieście

Ulotnimy Twoje padło

By karnawał mógł trwać w mieście


Taką właśnie mamy wizję

Do spełnienia prosta droga

Czas jest krótki, więc go nie trać

My to wiemy - nie ma Boga




























poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Pustki

W moim sercu - pustki
Tylko Ciebie wyrzucić nie umiem
Jak kot, co schwytać próbuje promień lasera
Tak i ja odkrywam, że obiekt mej uwagi
Wymyka się prawom wszechświata












wtorek, 5 lutego 2019

Co kryje ciemność?

Mam gdzieś w duszy przepaść słoną,
Co przeraża czerni głębią.
W niej - zagadkę niezmierzoną.
Lęk i popłoch tam się kłębią.

Tam zło czyste ludzi gwałci,
Wszelkie życie rozszarpuje.
Nie chcą wiedzieć nawet czarci
Co w tym miejscu się znajduje.

Patrzę, bestii widzę ogon,
Żar jej tryska z podniebienia.
Gdy to bydlę tupnie nogą,
Gwiazdy strąca ze sklepienia.

Cerber dawny (pies to wielki)
Przed Hadesu skomle drzwiami,
Strachem pęta żywot wszelki,
Gdy namierzy go ślepiami.

Zszedłem niemal, gdy owemu
Przyjrzeć chciałem się wnikliwie.
Spojrzeć w oczy sobie - jemu,
Pojąć wszystko co wątpliwe.

Co to? Postać widzę nową!
Kat to chłodny i bez serca.
Nie jest głupi ten, lecz z głową
To dyktator i morderca,

Co gazuje w swych zakładach,
Całe nacje śle do piachu,
Gdyż upaja go zagłada,
Widok trwogi i przestrachu.

Biegnie plażą ludzi mrowie:
Wrzeszczą, wyją wniebogłosy.
Każdy skończy z kulą w głowie,
Od szaleńca przyjmie ciosy.

Kim jest rzeźnik ten, na Boga?
Chcę zobaczyć twarz zbrodniarza.
Z trudem zbliżam się do wroga.
Rzeczywistość mnie przeraża,

Bo w nim widzę rysy własne
(Włos się jeży, pot się sączy)
Co zakryte - wnet jest jasne
(Czy ten koszmar się zakończy?)

Co mam począć, gdy zgłębiłem
Tajny rys swojej natury?
Mroczną cząstkę w niej odkryłem
I odczuwam zgrzyt struktury.

Nikt mi wcześniej nie przedłożył,
Nie naświetlił tych zdolności
Do wzbudzania w innych grozy,
Siania strachu możliwości.

Nikt nie mówił, że niszczenie
Sprawić może satysfakcję.
Mnie? Ja słysząc to twierdzenie
Uznałbym je za abstrakcję.

Półprzytomny, jeszcze w szoku,
Zasięgnąłem mędrca głosu.
Mówi: - Spadłeś więc z obłoków?
Ładu znak to, nie chaosu.

Ciągnie dalej: - Widzisz druhu,
Człowiek to byt rozstrojony.
Zmazy dawnej ślad ma w duchu,
Co go wiedzie w ciemne strony.

Myśleć mogłeś: "Jestem święty".
Prawdę dziś do stołu zaproś -
W każdym jest ten kat zacięty
I ten zwierz brutalny na wskroś.

Jednak większość tego nie wie,
A na pewno wiedzieć nie chce.
Wciąż się boi zajrzeć w siebie,
Ignorancję swoją łechce.

Powiem bratku tobie więcej
(Faktom czas uczynić zadość):
Gdy napotka Cię nieszczęście,
Nie znać siebie to jest słabość.

Kto jest lepszy Twoim zdaniem?
Ten co słaby i płochliwy,
Czy ten, który żył moralnie,
Choć mógł terror siać straszliwy?

Ciesz się zatem mój kolego!
Dziś poznałeś moc ukrytą,
Więc ją zaprząż do dobrego -
Rozwiń skłonność należytą.

Aby w życiu być skutecznym
Dobra, prawdy, cnót obrońcą,
Musisz też być niebezpieczny,
Bo inaczej Cię wykończą.

Na jasności znów przybiera,
Gdy się zna człowieka braki,
Skłonność jego każda szczera,
Która ma dobroci znaki.

Można wreszcie bez ironii
Pojąć lepiej ludzi wokół,
Cieszyć się cudem harmonii
(Póki trwa), docenić pokój.

Kiedy znasz już te ciemności,
Obie części połącz w jedno.
Zyskasz tym na skuteczności
W grze, gdzie stawką życia sedno.

Nie bądź teraz zbyt beztroski.
Miłość jest nadprzyrodzona.
W kwintesencji to dar boski -
Musi zostać wyproszona.


















środa, 30 stycznia 2019

Wrota gwiazd

Odnajdę Ciebie w podziemnym tunelu -
Tym, co przeszywa serca gmin i miast.
O, jak daleko musisz siać nas od celu,
Skoro sporządzać nam przyszło wrota gwiazd.

Z początku uwiodły nas: moc czarnych byków,
Wdzięk figur foremnych i tęgość kamienia.
Wtem wydał glob z siebie tłum wieszczy, muzyków
Sławiących kunszt przedni i dzielność dążenia.

I mistrzów miliony w milionach warsztatów
Pracować zaczęły by nadać kształt ziemi -
Ujarzmić bieg rzeki i posiąść lot ptaków -
Odnaleźć to runo, co los nasz odmieni.

A szukać go chcieli namiętnie, bez przerwy.
Rozbijać materię w proch raz, a z nią żywe
Ćwiartować korpusy, komórki i nerwy.
Na trupach budować niewidy prawdziwe.

Nie wiedział nikt wszakże, że cel jest pod ręką,
Że droga do niego długości jest żadnej,
A pozorów gra co się zdaję udręką,
Igraszką jest senną dokładnie.