wtorek, 5 lutego 2019

Co kryje ciemność?

Mam gdzieś w duszy przepaść słoną,
Co przeraża czerni głębią.
W niej - zagadkę niezmierzoną.
Lęk i popłoch tam się kłębią.

Tam zło czyste ludzi gwałci,
Wszelkie życie rozszarpuje.
Nie chcą wiedzieć nawet czarci
Co w tym miejscu się znajduje.

Patrzę, bestii widzę ogon,
Żar jej tryska z podniebienia.
Gdy to bydlę tupnie nogą,
Gwiazdy strąca ze sklepienia.

Cerber dawny (pies to wielki)
Przed Hadesu skomle drzwiami,
Strachem pęta żywot wszelki,
Gdy namierzy go ślepiami.

Zszedłem niemal, gdy owemu
Przyjrzeć chciałem się wnikliwie.
Spojrzeć w oczy sobie - jemu,
Pojąć wszystko co wątpliwe.

Co to? Postać widzę nową!
Kat to chłodny i bez serca.
Nie jest głupi ten, lecz z głową
To dyktator i morderca,

Co gazuje w swych zakładach,
Całe nacje śle do piachu,
Gdyż upaja go zagłada,
Widok trwogi i przestrachu.

Biegnie plażą ludzi mrowie:
Wrzeszczą, wyją wniebogłosy.
Każdy skończy z kulą w głowie,
Od szaleńca przyjmie ciosy.

Kim jest rzeźnik ten, na Boga?
Chcę zobaczyć twarz zbrodniarza.
Z trudem zbliżam się do wroga.
Rzeczywistość mnie przeraża,

Bo w nim widzę rysy własne
(Włos się jeży, pot się sączy)
Co zakryte - wnet jest jasne
(Czy ten koszmar się zakończy?)

Co mam począć, gdy zgłębiłem
Tajny rys swojej natury?
Mroczną cząstkę w niej odkryłem
I odczuwam zgrzyt struktury.

Nikt mi wcześniej nie przedłożył,
Nie naświetlił tych zdolności
Do wzbudzania w innych grozy,
Siania strachu możliwości.

Nikt nie mówił, że niszczenie
Sprawić może satysfakcję.
Mnie? Ja słysząc to twierdzenie
Uznałbym je za abstrakcję.

Półprzytomny, jeszcze w szoku,
Zasięgnąłem mędrca głosu.
Mówi: - Spadłeś więc z obłoków?
Ładu znak to, nie chaosu.

Ciągnie dalej: - Widzisz druhu,
Człowiek to byt rozstrojony.
Zmazy dawnej ślad ma w duchu,
Co go wiedzie w ciemne strony.

Myśleć mogłeś: "Jestem święty".
Prawdę dziś do stołu zaproś -
W każdym jest ten kat zacięty
I ten zwierz brutalny na wskroś.

Jednak większość tego nie wie,
A na pewno wiedzieć nie chce.
Wciąż się boi zajrzeć w siebie,
Ignorancję swoją łechce.

Powiem bratku tobie więcej
(Faktom czas uczynić zadość):
Gdy napotka Cię nieszczęście,
Nie znać siebie to jest słabość.

Kto jest lepszy Twoim zdaniem?
Ten co słaby i płochliwy,
Czy ten, który żył moralnie,
Choć mógł terror siać straszliwy?

Ciesz się zatem mój kolego!
Dziś poznałeś moc ukrytą,
Więc ją zaprząż do dobrego -
Rozwiń skłonność należytą.

Aby w życiu być skutecznym
Dobra, prawdy, cnót obrońcą,
Musisz też być niebezpieczny,
Bo inaczej Cię wykończą.

Na jasności znów przybiera,
Gdy się zna człowieka braki,
Skłonność jego każda szczera,
Która ma dobroci znaki.

Można wreszcie bez ironii
Pojąć lepiej ludzi wokół,
Cieszyć się cudem harmonii
(Póki trwa), docenić pokój.

Kiedy znasz już te ciemności,
Obie części połącz w jedno.
Zyskasz tym na skuteczności
W grze, gdzie stawką życia sedno.

Nie bądź teraz zbyt beztroski.
Miłość jest nadprzyrodzona.
W kwintesencji to dar boski -
Musi zostać wyproszona.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz